Temat bieżącego numeru Manrezy „Doświadczyć Boga” może pobudzić nadzieję na rozwiązanie powracającego co pewien czas pragnienia, by wreszcie doświadczyć Boga. Czy czytelnik znajdzie w artykułach jakąś metodę gwarantującą spełnienie jego ukrytych pragnień? Jest to prawdopodobne. Teksty i ćwiczenia duchowe zawierają wiele wskazówek, gdzie i jak szukać Boga (choć nie możemy zapomnieć o tym, że Pan Bóg pozostaje w pełnej wolności i to On sam wychodzi nam na spotkanie). Autorzy odwołują się do doświadczeń codziennych, pomagają dostrzec możliwości spotkania się z Bogiem na zwyczajnej drodze życia. Droga ta przez nauki teologiczne pozostaje w cieniu, gdyż zadaniem teologii było badanie pism i życia tych, którzy mieli nadzwyczajne, mistyczne doświadczenia Boga (jak np. św. Franciszek z Asyżu, św. Jan od Krzyża, św. Teresa z Ávili czy św. Ignacy Loyola). Lecz owa zwyczajna droga, prowadząca do spotkania z Bogiem, nigdy nie została zapomniana ani jej znaczenie nie zostało w żaden sposób pomniejszone. Duchowość pielęgnuje jej „zwyczajną” świętość. O ile dla duchowości jest ona zwyczajną drogą, o tyle dla wierzących bardziej zanurzonych w sprawach „światowych”, a mniej dbających o wieczność, jak i dla tych, którzy dopiero budzą swoją duchowość, jest ona nie-zwyczajną drogą, bo wymagającą innego spojrzenia na życie, na świat, innego podejścia do praktyki religijnej, innej świadomości siebie i Boga – to wszystko wymaga pewnego wysiłku, bo to, co znane, teraz trzeba przeinterpretować, zobaczyć w inny sposób.
Temat pisma jest zachętą do pogłębionej refleksji i wzmożonej uważności, w jaki sposób Nieskończony jest obecny w tym, co skończone. Z jednej strony jest Bóg, który wydaje się być skryty, ale jednak obecny wobec stworzenia i w stworzeniu, o czym zapewnia dzięki mistycznemu doświadczeniu św. Ignacy Loyola: „Być nieogarnionym przez największe, a jednocześnie mieszkać w najmniejszym boską jest rzeczą”. Z drugiej strony jest człowiek i jego świadomość, że „czyniąc to, co skończone, można odczuwać nieskończone” (Abraham J. Heschel). Bóg i człowiek świadomie i celowo angażują się, by nastąpiło spotkanie. Tu nie ma miejsca na przypadkowość. Pozostawiając wszystko przypadkowi, powiększa się tylko chaos i rozczarowanie, co z kolei może prowadzić do nieufności, utraty nadziei i wygaszenia miłości.
Gdy człowiek nie podejmie świadomie wysiłku, by coś zrobić, nic nie zostanie zrobione, nic też nie wyrośnie, jeżeli wpierw nie posieje się ziarna – podobnie jest z autorem, który, nie podejmując wysiłku napisania tekstu, nie napisze go. Przypomina mi się dowcip o rolniku, który wyjechał kombajnem na pole, by zebrać plony. Patrzy na pole, a na nim nic nie rośnie. Uderza się dłonią w czoło i mówi do siebie: „Wiedziałem, że o czymś zapomniałem”. Aby coś było, trzeba to coś po prostu zrobić.
Aby doświadczyć Boga, też trzeba coś zrobić, choćby zatrzymać się i pomyśleć, by odczuć. Trafnie obrazuje to bajka o małej rybce, którą Anthony de Mello SJ zamieścił w książce Śpiew ptaka: „– Przepraszam panią – rzekła jedna morska ryba do drugiej – jest pani starsza ode mnie i bardziej doświadczona, pewnie będzie mi pani mogła dopomóc. Proszę mi powiedzieć, gdzie mogę znaleźć to, co nazywają oceanem? Szukałam już wszędzie – bez rezultatu. – Oceanem jest miejsce, gdzie teraz pływasz – odpowiedziała stara ryba. – To? Przecież to tylko woda… A ja szukam oceanu – odparła rozczarowana młoda ryba, odpływając, by szukać gdzie indziej”. De Mello SJ umieścił pod bajką następujący komentarz: „Przestań szukać, mała rybko. Nie ma czego szukać. Musisz tylko stanąć spokojnie, otworzyć oczy i patrzeć. Nie możesz Go nie zobaczyć”.
Marek Kruszyński SJ
Manreza 3/2022